środa, 21 marca 2012

Czyżby przerwa?

Hej!
W najbliższym czasie najprawdopodobniej nie ukaże się żadna notka. Nie jest to spowodowane brakiem weny czy kłopotami w szkole albo ogólnie ze znajomymi. Nie to nie tego typu problem. Przeszkodą w pisaniu są problemy zdrowotne. Nie jestem w stanie jak na razie pisać przez poważną kontuzję prawej ręki, co mnie strasznie dobija, gdyż mam naprawdę dużą wenę. Nowa notka będzie naprawdę długa. Mam nadzieję, że będzie w miarę szybko. Przepraszam, nie gniewajcie się.
3majcie się i do następnego mam nadzieje, że będzie to prędko.
523sekundy

niedziela, 11 marca 2012

Czasem warto trzymać język za zębami ...


- Z nią wszystko dobrze – Maciek spojrzał na wyświetlacz telefonu – Za 18 godzin wyjdzie ze szpitala. – Spokojnym tonem i uśmiechem na twarzy, który tak bardzo lubiła udzielił jej odpowiedzi.
- Ale jak to? Ona w szpitalu? Co jej się stało? Przecież upadek nie wyglądał na poważny? – Ada bardzo przejęła się losem przyjaciółki. A słowa wypowiadała tak szybko, że ledwie były zrozumiałe. Aspirant podciągnęła nogi pod brodę i ledwo co przed Wolskim powstrzymywała płacz. Niestety on dostrzegł jej zaszklone oczy. Usiadł obok niej na łóżku, mocno przytulił i powiedział : 
- I taki był. - Odpowiedział  pocieszającym tonem i delikatnym tonem. Policjantka nigdy nie słyszała u niego takiego tonu głosu.
- To dla czego jest w szpitalu i w którym? – wypytywała przez łzy, których nie mogła dłużej powstrzymywać.
- Jana Pawła II. Musiała tam zostać na rutynowej obserwacji. – odpowiedział jej delikatnie gładząc jej policzek. – Nie płacz. - szepną jej do ucha.
 - Nie mogę, to przeze mnie się stało. – odpowiedziała słabym głosem. – To wszystko moja wina. Jak zwykle zachowałam się jak zwykła amatorka.
- Nie, to nie twoja wina. Nie zachowałaś się jak amatorka. – wyszeptał. – Jesteś świetną policjantką. – wyszeptał jej do ucha z ciepłym uśmiechem. Mielcarz uśmiechnęła się i spojrzała w czekoladowe oczy byłego partnera i powiedziała:
- Jakim cudem przeszło ci to przez gardło? – zaśmiała się. Komisarz odwzajemnił uśmiech i odpowiedział :
- No po prostu. A czy to dziwne, że chwalę moją partnerkę? – zapytał wycierając mokre od łez policzki aspirant.
- Ymm byłą partnerkę. – Ada mówiąc to jeszcze głębiej spojrzała Maćkowi w oczy, chciała zapamiętać je na zawsze.
- Nawet tak nie mów! Co ja bez ciebie zrobię ? – Wolski machinalnie  posmutniał.
- No wiesz będziesz musiał sam sobie kawkę parzyć, Nie będziesz tylko od zadawania pytań, ale i od robienia notatek itd. – Ada ciągle się uśmiechała, ale na samą myśl, że nie będzie już pracować ze swoim ukochanym zespołem miała ochotę krzyczeć na całe gardło.
- Oj nie kop leżącego. – Maciek mówił to błagalnym tonem.
- Pociesze cię – Ada uśmiechnęła się czule – przydzielą ci Wojtka z Mokotowa.
- A skąd ty to możesz wiedzieć? – Komisarz był bardzo zaskoczony słowami przyjaciółki.
- Bo sama się o to postarałam. – odpowiedziała nieco smutnym i rozżalonym głosem. 
- Ale jak to ?! A co z tobą?! – Te słowa zbulwersowały Wolskiego, aż podniósł głos.
- Ej uspokój się. Musisz pracować z profesjonalistami i z zaufaną oso… - nie dane jej było dokończyć ostatniego słowa, ponieważ Wolski zaczął krzyczeć:
- Nie, nie uspokoję się! Przecież jesteś profesjonalistką!!! I jesteś zaufaną osobą, bardziej niż Wojtek!!! Kobieto zrozum to !!!
- Nie krzycz, bo zaraz Albiński tu wparuje w asyście ochrony ! – Ada delikatnie zaśmiała się. Wolski zrobił zdziwioną minę, a po chwili wybuchł gromkim śmiechem. Ada też już nie mogła się powstrzymywać. Śmiali się dobre 10 minut. W końcu Maciek spoważniał, ponieważ wróciła myśl, że nie będzie już pracował ze „swoją” księżniczką.
- Ada a co będzie jeżeli naprawdę nie będziemy już razem pracować ? – zapytał choć za wszelka cenę próbował odgonić od siebie te myśli.
   Po usłyszeniu tych słów aspirant  natychmiast spoważniała. Nie chciała o tym myśleć, tak samo jak komisarz próbowała odgonić te myśli.
   Przez dłuższą chwilę zastanawiała się co ma odpowiedzieć, lecz nic jej nie  przychodziło do głowy, żadnego przebłysku. Maciek próbował odszukać wzroku partnerki, lecz ona nerwowo błądziła wzrokiem po szpitalnej sali. Wyczuwała, że Maciek patrzy się na nią wyczekując odpowiedzi.
- Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. – Odpowiadała wolno i bardzo smutnym głosem. Bardzo chciała zostać w Stołecznej, ale niestety nie było pieniędzy na nowe etaty. A gdyby mieli wybrać pomiędzy Wojtkiem – doświadczonym gliną, a Adą – żółtodziobem dopiero co po studiach bez zastanowienia wybrali by Wojtka.
                                            C.D.N.
***************************************
           *************************
Notka rocznicowa. Nie zapomnijcie, że 2 lata temu został wyemitowany 1 odcinek Nowej.
Nie wiem kiedy NN bo mam kłopoty z prawą ręką i nie mogę pisać.
A i wpisujcie się pod ostatnią notką u Leny na blogu to wróci.
Gorąco pozdrawiam  3majcie się
523sekundy

sobota, 10 marca 2012

POMOCY

Dziewczyny mamy problem musimy zatrzymać Lenę na blogu!!! Piszcie do niej. Zasypujmy ją mailami. Niech wie, że jest dla nas ważna!!! W grupie siła  !!!!

piątek, 9 marca 2012

Nostalgia tym razem nie za domem a za pracą ....


     W tym samym momencie do sali Ady przyszedł nie kto inny jak doktor Albiński. Wyraz jego twarzy nie zwiastował nic dobrego. Był poważny i srogi, Mielcarz nigdy wcześniej nie widziała go takiego. Powolnym krokiem medyk podszedł do łóżka, na którym leżała aspirant. Rękoma oparł się o oparcie nóg i w końcu przemówił spokojnym tonem.
- Pani Ado mam dla pani niezbyt dobre wieści. – mówił najspokojniej jak się dało.
- Słucham. – Ada odpowiedziała drżącym głosem.
- Musimy zatrzymać panią jeszcze na kilka dni – mówiąc to uśmiechną się mimowolnie- musimy zrobić jeszcze kilka dodatkowych badań.
Ale jak to, na co?- Ada była wystraszona jak i wściekła, że musi jeszcze zostać w szpitalu. Takie miejsca budziły w niej respekt, ale i nie tylko. Dla aspirant szpitale, choroby, lekarze itp. kojarzą się ze słabością. A przecież ona pracuje w policji, gdzie żądzą męskie reguły. Ada chciała zwalczać stereotypy, że kobiety to słaba płeć i tylko mężczyźni nadają się do tej pracy. Nienawidziła takich poglądów.
- Mam nadzieję, że to tylko przemęczenie, ale musimy zrobić dodatkowe badania – spokojnym i poważnym tonem odpowiedział jej medyk.
- Ale ja tu nie wytrzymam ani jednego dnia dłużej! Do ciężkiej cholery nic mi nie jest!!!- Mielcarz była tak wściekła, że nie mogła nad sobą zapanować i nie kontrolowała tego co mówi. A tych słów miała za chwilę bardzo pożałować . Ponieważ w drzwiach szpitalnej sali stal nie kto inny jak komisarz Wolski. Był bardzo rozbawiony tym, że „jego” księżniczka straciła nad sobą panowanie. Uwielbiał to, tylko w tedy mógł zobaczyć ją jako typową kobietę , która nie potrafi w pełni zapanować nad swoimi emocjami, które biorą górę. Albiński tylko jak zobaczył Maćka opuścił salę bez żadnego słowa. To bardzo rozbawiło Adę.
- No proszę, a mówią, że nie taki diabeł straszny jak go malują. – zaśmiała się.
- Zgadzam się, jak nigdy. W życiu bym się tego po tobie nie spodziewał. – udając śmiertelnie poważnego .
- Ale ja nic o tym nie mówiłam.
- Tak, a o czym mówiłaś księżniczko? – zdziwił się robiąc ten trik brwiami.
- O tym, że Albińskiego wystraszyłeś. Tylko jak ciebie zobaczył zmył się natychmiast. A niby o co tobie dokładnie chodziło? – udała że nie wie o czym mówi jej partner.
- No jakbyś nie wiedziała. – zaśmiał się.
- No najwidoczniej nie wiem. Oświeć mnie komisarzu. – drążyła dalej chcą dowiedzieć się co jej odpowie.
- No nigdy bym się nie spodziewał, że moja taka spokojna i poukładana partnerka będzie się aż tak złościć.  No i że zna takie brukowe słownictwo. Kurczę, jednak cicha woda brzegi rwie. – zaśmiał się – No to jednak nie znam ciebie do końca.
- Do końca? – zdziwiła się – Ty wiesz o mnie tylko tyle ile chcę żebyś o mnie wiedział – chciała się z nim troszkę podroczyć.
- Nie prawda. Mnie się nie da zmanipulować. – Był zdziwiony, a zarazem zdenerwowany.
- Prawda, nie zapominaj że jestem po psychologii i umiem zmanipulować każdego, w szczególności ciebie. – ciągnęła dalej.
- Hahaha. Ej zaraz co to znaczy w szczególności mnie- Wolski był strasznie oburzony zachowaniem partnerki, dawnej partnerki.
- No to że jesteś bardzo łatwowierny i bardzo szybko można ciebie zmanipulować – na moment zawiesiła głos. – Może się KIEDYŚ o mnie czegoś dowiesz. Specjalnie zaakcentowała trzecie słowo, by się z nim dalej droczyć. Uwielbiała to. W tedy nie zachowywał się jak szef, a jak kumpel z piaskownicy.
- Po pierwsze jak to kiedyś i czegoś?- zdziwił się słowami Ady i to bardzo. Nawet nie zauważył, że aspirant nie może powstrzymać śmiechu.
- A po drugie? – zapytała prawie płacząc przez śmiech, który został spowodowany miną komisarza.
- A po drugie ja nie jestem łatwowierny i nie można mnie łatwo wyprowadzić z równowagi.- odpowiedział nadal oburzony.
- Oj jesteś, jesteś –zaśmiała się cicho – i bardzo łatwo ciebie wyprowadzić z równowagi. Na przykład teraz.
- Ale że jak teraz? – bardzo się zdziwił.
- No po prostu. Bardzo łatwo uwierzyłeś mi, że wiesz o mnie znasz na tyle ile chcę abyś mnie znał. – Teraz  mówiła poważnie.
- Czekaj, czekaj Ty to zrobiłaś specjalnie?! –Niedowierzając podniósł głos.
- No a co ty myślałeś? – zaśmiała się widząc oburzoną minę Wolskiego. Wyglądał jak mały chłopiec obrażony na cały świat.
- Nie to w cale nie jest śmieszne. –Maciek sam próbował powstrzymać śmiech, ale słabo mu to wychodziło.
- Nie wcale, a wcale… - odpowiedziała przez śmiech. I nagle oboje śmiali się na cały oddział.
- Dobra księżniczko kiedy Cię wypuszczają? – zapytał powoli doprowadzając się do porządku.
- Nie wiem. To zależy. – już mówiła normalnie.
- Aha, a od czego? – drążył dalej.
 - No od tego, od której są wypisy. – odpowiedziała nieco tajemniczym tonem.
_ Yyy, ale przecież jak lekarz ciebie wypisuje do domu to wychodzisz od razu po otrzymaniu wypisu. – zdziwił się.
- No tak, ale…-zawiesiła głos, bo nie wiedziała jak ma mu powiedzieć, że zamiar wyjść na własne żądanie. Wiedziała, że zrobił by jej wielką awanturę jaka to ona jest nieodpowiedzialna. Nie chciała się z nim kłócić.
- Ale … -  komisarz strasznie się niecierpliwił.
- No wiesz doskonale, że zawsze jest jakieś ale – odpowiedziała niewinnie.
- Tak, i co z tego? – zapytał z ironią.
- Oj wiesz doskonale jak jest w szpitalach.
- Oj wiem, wiem. – ciężko westchną.
- Maciek, a co z Ewką? – Ada automatycznie posmutniała i wbiła wzrok w pościel szpitalnego łóżka, ale musiała zadać to pytanie. 
                                    C.D.N.
***************************************
             *************************
Tą notkę dedykuję również Lenie. Ja nie odchodzę a ni nie zawieszam ale skoro Lena postanowiła to zrobić to ok rozumiem. Nie wiem kiedy wrzucę następną notkę ponieważ najpierw muszę się pozbierać po informacji od Leny :/
3majcie się i do następnego

czwartek, 8 marca 2012

Niepewność miłości.

Była godzina 6:30. Słońce leniwie wstawało , a tętniąca życiem Warszawa powoli budziła się do życia. Wpadające przez okno wiosenne promyki słońca delikatnie ogrzewały śpiącą twarz Ady. Nagle ze snu wyrwało ją nieprzyjemne uczucie. Tak jakby ktoś przykładał coś lodowato zimnego do klatki piersiowej. Dziewczyna ze strachu automatycznie otworzyła oczy i usiadła na łóżku szpitalnym. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji lecz w oczach można było dostrzec strach … duży strach. Po paru chwilach miną szok Ada miała ochotę zabić jej lekarza prowadzącego, który był na porannym obchodzie. Policjantka machinalnie naskoczyła na medyka :
- Czy pan zwariował – była tak wściekła na niego, że praktycznie krzyczała – wczoraj nasłał pan ochronę na mojego partnera, a dziś budzi mnie metodą szokową. Chce pan abym zawału dostała?! – zapytała z nieukrywaną ironią w głosie i nienawiścią do doktora.
- Przepraszam, Pani Ado najmocniej, ale muszę rutynowo Panią zbadać – medyk podniósł ręce na wysokość barków i powiedział z czułym uśmiechem – a zimne dłonie to zasługa słabego krążenia krwi.- schował ręce do kieszeni kitla i dodał – naprawdę nie chciałem pani obudzić, a w szczególności  wystraszyć -  mówiąc to, miał minę  jak dziecko, które coś nabroiło  i miało zaraz dostać karę – wybaczy mi pani? – niewinnie zapytał błagalnym tonem. 
- To mogę panu wybaczyć , ale… to że nasłał pan ochronę na mojego partnera i wyrzucił go pan z Sali to tego panu nigdy nie wybaczę
- Mam do Pani takie pytanie … - zaczął nieśmiało medyk 
- Słucham – zadała standardowe pytanie
- A mogę być wścibski i niedyskretny? – nieśmiało lekarz zadał kolejne pytanie
- Proszę pytać, najwyżej nie odpowiem – Ada odpowiedziała obojętnie
- No dobrze – zaczął – kim dla pani jest komisarz Maciej Wolski? I nie chodzi mi w tym momencie o pracę.
Ada nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Zastanawiała się  dobre pięć minut, lecz lekarz bez słowa czekał na odpowiedź, bowiem wiedział, że nie jest to łatwe pytanie. Widział jak Ada błądzi wzrokiem po Sali szukając odpowiedzi. Jej twarz miała niepewny wyraz. Na ustach malowało się coś na znak uśmiechu, a zarazem smutku. Zaś w oczach można było dojrzeć iskierkę nadziei zmieszanej z niepewnością no i tym co było najbardziej widoczne … ten błysk w oku, który zwiastował tylko jedno … miłość. Dziewczyna w końcu znalazła jak jej się wydawało naj bardziej odpowiednią odpowiedź:
- yyy przyjacielem – odpowiedziała ze smutkiem na twarzy z domieszką dużej ilości niepewności.
- Nie wydaje mi się – odpowiedział szybko a w jego głosie wyraźnie było słychać zawiedzenie
- Tak, a to dla czego – Ada bardzo się zdziwiła 
- Ponieważ widać to w Pani oczach. – medyk smutno jej odpowiedział
- Nie prawda. W nich nic nie widać – automatycznie zaprzeczyła
Albiński wyszedł z Sali ze zmieszanymi uczuciami : smutku, żalu, złości, niepewności nadziei. Aspirant wpadła mu w oko, gdy tylko ją ujrzał. Zależało mu na tym, aby Ada była u jego boku.
   Dochodziła 7:00 rano, gdy nagle rozbrzmiał się głos budzika Wolskiego. Szybko poderwał się na równe nogi, gdyż zapomniał, iż dziś Paulina kazała  mu przyjść na 11:00. Komisarz szybko wyłączył  budzik i położył się dalej spać. Po piętnastu minutach stwierdził, że i tak nie zaśnie więc wstał i pomaszerował prosto pod prysznic. Ciepła woda zadziałała na niego kojąco. Rozluźniony ubrał się i poszedł szykować sobie śniadanie. Z uprzednio przyszykowanym śniadaniem poszedł do salonu i włączył telewizor . Zaczął oglądać jakiś nudny talk-show, w którym dzisiejszy odcinek dotyczył metod śledczych. Maciek z nudów odpowiadał na pytania. Po pół godzinie skończył konsumować posiłek i jeszcze troszkę pooglądał telewizję. Komisarz uznał że nie będzie tracił czasu na jakiś głupi program telewizyjny i poszedł pozmywać naczynia. Po skończonej pracy spojrzał na zegarek, który wskazywał 10:30. Maciek poszedł przygotować się do wyjścia. Gdy już miał wychodzić przypomniał sobie, że zostawił włączony telewizor. Szybkim krokiem poszedł go wyłączyć i udał się do pracy. Był piętnaście minut przed czasem, gdyż obyło się bez korków.  W komendzie cisza i spokój. Przez cały dzień nie było żadnej sprawy więc Wolski spędził osiem godzin nad aktami.
     O godzinie 19 Maciek stwierdził, że czas odwiedzić przyjaciółkę. Prosto z komendy udał się do szpitala w którym leżała Ada.
                                            C.D.N.
****************************************
        ******************************
Tą notkę dedykuję Beacie, kochana musisz wrócić.     
Tęsknie za Twoimi opowiadaniami.
Cieplutko pozdrawiam i do następnego 3majcie się :)
523sekundy

Najlepszego")

Z okazji Dnia Kobiet Dziewczyny życzę wam wszystkiego najlepszego, mnóstwo uśmiechów i najlepszego faceta pod słońcem
Gorąco całuję
523 sekundy ;****

środa, 7 marca 2012

bo w życiu trzeba pokazać kto w nim rządzi.

Po powrocie do Warszawy Wolski natychmiast zawiózł Adę do szpitala. Zadzwonił do szefowej :
- Hej!
- Hej! I co znalazłeś ją? - dopytywała się Barska.
- Tak, jesteśmy teraz w szpitalu – wyjaśnił.
- I co z Adą?
- Na razie nic nie wiem, bo lekarz ją jeszcze bada, ale ten Jawor – na samą myśl o tym mężczyźnie w Maćku się zagotowało.
- Co? Co on zrobił?!- zmartwiona inspektor dopytywała podwładnego.
- No, dość mocno ją poturbował. Nie wiem czy nie zrobił jej czegoś poważniejszego niż kilka siniaków i zadrapań.
W tym momencie ze szpitalnej sali wyszedł lekarz. Był młody, miał około trzydziestu lat. Głowa pokryta była ciemno brązowymi włosami ciemno, a oczu miały barwę szarą. Medyk był nieco niższy oraz szczuplejszy od komisarza.
- Paulina  muszę już kończyć, bo lekarz skończył badać Adę.
-Dobra, tylko daj znać jak się czegoś dowiesz – poprosiła błagalnym głosem przełożona.
- Jasne. Pa! - pożegnał się policjant, rozłączając się, po czym nerwowym krokiem podszedł bliżej doktora i zadał pytanie:
- Co z nią?
- Jest Pan z rodziny? - rutynowo spytał lekarz.
- Nie, ale Ada nikogo tu nie ma, a ja jestem jej partnerem z pracy. Proszę mi powiedzieć co z nią? – mówił błagalnym tonem.
-Rozumiem. No dobrze... - zaczął. - Stan pacjentki jest stabilny.  Na całe szczęście  skończyło się  tylko na kilku siniakach, zadrapaniach i rozciętej wardze. Wyniki są prawidłowe, lecz pani Ada musi zostać jeszcze dobę na obserwacji.
- Dobrze, dziękuje bardzo. A czy mógłbym ją zobaczyć? – spytał niepewnie.
- Nie widzę przeciwwskazań, tylko niezadługo i proszę nie męczyć pacjentki – odpowiedział mu lekarz. - Do widzenia!
-Dziękuje, do widzenia – pożegnał się Maciek. Szybko poinformował szefową o tym czego się dowiedział i wszedł do sali.
- Cześć księżniczko – przywitał się.
- Hej! – odparła z uśmiechem na twarzy.
- No Ty to masz talent jak nikt inny – rzekł tajemniczo brunet.
- Tak? A jaki? – zapytała z ciekawością dziewczyna.
- No wiesz...No po prostu jak mało kto potrafisz... – komisarz wybuchnął śmiechem przez co nie mógł wydusić z siebie ani słowa.
- Ej, no mów wreszcie! – zdenerwowana naskoczyła na partnera.
- No już , już nie denerwuj się, to niewskazane w twoim stanie – nie mógł się powstrzymać aby jej nie podokuczać. – No talent do pakowania się w kłopoty – w końcu dokończył poprzednią wypowiedź.
- Przepraszam, a co to znaczy w moim stanie?
- Szczerze to nie wiedziałem, że jesteś taka nieodpowiedzialna – kontynuował dalej z tym łobuzerskim uśmiechem. – A już myślałem, że Cię czegoś nauczyłem...
- Co?! Ale o czym Ty do diabła gadasz?! – zdenerwowana podniosła ton głosu.
- No o tym, że będę wujkiem! – ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
- Że co?! – wykrzyczała na całe gardło.
- No po prostu jesteś nieprofesjonalna.
- Ja?! Nieprofesjonalna?! – Mielcarz była już okropnie wściekła na partnera.
- Tak ty. A wiesz dlaczego?
-  No słucham, dlaczego? – już się trochę uspokoiła.
- Ponieważ, moja droga księżniczko, dałaś się nabrać jak małe dziecko – komisarz widząc minę Ady padł na podłogę głośno się śmiejąc.
- Wolski! Zabije Cię! – wykrzyczała na cały oddział, co przywróciło Maćka do porządku.
- A wiesz że groźby są karalne? A w szczególności te kierowane do funkcjonariusza policji – w tym momencie Ada złapała za poduszkę i trafiła nią w rozbawionego komisarza. Nagle do Sali wszedł lekarz z nieciekawą miną. Wolski szybko zapytał- Co się stało?- widać że bardzo się martwił.
- Co się stało?! – lekarz podniósł głos na Maćka – miał pan nie męczyć pacjentki, a co pan zrobił aż musiała na pana krzyczeć, czy pan zmysły postradał?! – Ada śmiała się na całe gardło z miny Wolskiego.
- Ale co ja takiego zrobiłem? – zapytał zdezorientowany.
- Jeszcze ma pan czelność pytać? Proszę opuścić szpital w trybie natychmiastowym, albo będę zmuszony wezwać ochronę.
- Nie, proszę jeszcze chwilka. – błagał lekarza
- Bez dyskusji – odpowiedział wściekły doktor
-  Proszę niech on jeszcze zostanie – Ada zwróciła się do lekarza błagalnym tonem
- Nie pan podkomisarz musi opuścić szpital.
- Komisarz – poprawił go Maciek
- Niech będzie -  zmierzył go od stup do głów i odpowiedział od niechcenia.
- Proszę stad wyjść.
- A Jeżeli tego nie zrobię? – zapytał z ironią w głosie
- A jeżeli pan tego nie zrobi to ochrona się panem zajmie – szybko odpowiedział mu wściekły
- E tam duży jestem, dam sobie radę – odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem
- No nie jestem tego pewien
Ada tylko obserwowała co zrobi jej partner a on się tylko roześmiał i powiedział :
- No to zobacz jak ja się ciebie boje – i położył się Ady mocno ją przytulając do siebie
- I co teraz doktorku? – zapytał pełen dumy że mu dopiekł
Wściekły lekarz wyszedł z Sali.
- Co ty do cholery wyprawiasz?! – naskoczyła na niego uwalniając się z uścisku.
- Nic  sama zobaczysz – odpowiedział – chodź tu – przyciągną ją do siebie i ponownie przytulił.
W tym właśnie momencie do Sali wszedł lekarz w asyście dwóch policjantów.
- Proszę zabrać tego mężczyznę stąd – lekarz był wściekły że zastał ich znów przytulających się
- Ale my nie możemy – odpowiedział jeden z nich
- Jak to nie możecie? – zdziwił się.
- No po prostu nie możemy odpowiedział drugi.
- Macie zabrać go natychmiast.
- Nie – odpowiedział pierwszy
- Tak, a to dlaczego?
- Bo - zaczął pierwszy lecz nie mógł nic wymyśleć
- Bo? – dopytywał się lekarz
- Bo to nasz przełożony i nie możemy się mu sprzeciwiać w przeciwnym razie nas zwolni – wymyślił szybko drugi
- Ale mnie to nie obchodzi – wydarł się
- Ale nas obchodzi. Musimy wykarmić nasze rodziny – dodał pierwszy
Wściekły lekarz wyszedł z Sali trzaskając drzwiami, a wszyscy w Sali nie mogli powstrzymać gromkiego śmiechu. Po piętnastu minutach obaj policjanci wyszli. Maciek spojrzał na wyświetlacz telefonu i przeczytał na głos:
- 23:30, dobra późno już będę się zbierał – i wyszedł z pod kołdry partnerki.
- Lecę, trzymaj się księżniczko – pocałował ją w policzek
- Pa, ty też i uważaj na siebie. – powiedziała z czułym uśmiechem
- Jasne – odpowiedział i znikną za drzwiami.
Ada rozmyślając o dzisiejszym dniu odpłynęła w  krainę snu, którą władał Morfeusz.              

****************************
      ********************
Notka dedykowana Lenie, która pomogła mi przy tej części.
Pozdrawiam 
523sekund