niedziela, 13 maja 2012

„Wszystko co dobre szybko się kończy”


Następnego ranka Ada wstała wyjątkowo wcześnie. Była godzina 5 rano, a Ada już szykowała śniadanie. Po piętnastu minutach zabrała talerz i poszła do swojego pokoju spokojnie skonsumować posiłek. Minęło pół godziny i Ada wyszła z pokoju by pozmywać naczynia. Podczas tej czynności do kuchni weszła zaspana Ewa.
- Hej, a ty co spać nie możesz?
- Hej. Jak widać.
- Aha. Okay. – Kalita się już rozbudziła, gdyż intuicja podpowiadała jej że z przyjaciółką dzieje się coś nie tak. – Mów mi wszystko co się dzieje ja na świętej spowiedzi.
- Nic się przed tobą nie ukryje. – Mielcarz uśmiechnęła się do przyjaciółki i wróciła do poprzedniej czynności.
- Żebyś wiedziała. – Dziennikarka odwzajemniła uśmiech. – A teraz mów co się dzieje.
- Oj nic, po prostu szkoda mi opuszczać Warszawę i Stołeczną. Żal mi jest tak po prostu zegnać ten zespół. Jak widać przywiązałam się do jednego miejsca i jednych ludzi.
- Ale wiesz, że jeszcze nie wszystko stracone, prawda? Przecież możesz zostać przydzielona na Stołeczną. Tylko została jeszcze przysięga.
- Nie przypominaj mi. –Mielcarz się zaśmiała.
- Okay. – Dziennikarka odwzajemniła gest i zabrała się do szykowania dla siebie śniadania.
Punkt dziewiąta trzydzieści zadzwonił telefon Ady. Aspirant sięgnęła do kieszeni i spojrzała na wyświetlacz i od razu na jej twarzy zawitał uśmiech po czym odebrała.
 - Słucham. – Mielcarz odezwała się nienaturalnie szczęśliwa.
- Cześć. A co ty taka szczęśliwa jesteś, co?
- Ja? Nie. Zdaje ci się.
- Tak ty i nic mi się nie zdaje. No gadaj co jest. Może i mnie uszczęśliwisz. Wiesz dzwonie do ciebie z nadzieją, że mi humorek poprawisz. – Ostatnie zdanie wypowiedział nienaturalnym głosem.
- Yhy. Dobra mów po co naprawdę dzwonisz.
 - Nie no, nie wierzysz mi?
- Nie.
- Szkoda. A tak w ogóle to kiedy jedziesz do Szczytna?
- Nie wiem, a czemu pytasz?
- A nie tak po prostu? Mam do ciebie taką wielką prośbę.
- No co to za prośba?
- Jak już wyjedziesz to nie zapomnij o swoim partnerze, dobrze?
- Oczywiście. – Ada odpowiedziała usiłując się nie roześmiać i szybko dodała. – Za takim wspaniałym partnerem nie da się nie tęsknić, a tym bardziej zapomnieć. – Tak bardzo chciała, aby to zdanie zabrzmiało ironicznie, lecz niestety to jej się nie udało.
- No proszę tak długo czekałem na te słowa. – Odpowiedział nieco weselszy.
- No widzisz i się doczekałeś. – Ada się zaśmiała.
- Tak. W końcu. – Maciek silnie zaakcentował ostatnie słowo.
- Ciesz się że w ogóle to przyznałam. – Odpowiedziała oburzonym głosem. A po chwili dodała. –Nie jednak wiesz ja to cofam.
- Nie możesz. – Powiedział z wyrzutem.
- Mogę i to właśnie robię. – Postanowiła się z nim troszkę podroczyć, gdyż wiedziała jak bardzo będzie jej tego brakować.
Porozmawiali jeszcze pół godziny i Ada zakończyła rozmowę, gdyż musiała zbierać się na autobus, lecz postanowiła nie wspominać o tym „drobnym” szczególe Wolskiemu.
Po trzygodzinnej jeździe, niestety nie obyło się bez korków na wylocie z Warszawy, dotarła do WSPol. Przez korki o mało co by się spóźniła na przysięgę. A w pośpiechu nie zdążyła się pożegnać z Ewą nawet telefonicznie.
Po zakończeniu przysięgi wszyscy wrócili do siebie i do akademika. Czekały ich jeszcze 2 tygodnie nużącej nauki i stres co do przydziału komendy w jakiej mieli pracować.
Następnego dnia o 8:15 Ada już pędziła na spotkanie wszystkich studentów z ostatniego roku, z inspektorem generalnym komendy głównej ze Szczytna na przyznanie stopnia starszego aspiranta.
Po dwugodzinnej „ceremonii” wszyscy gnali na zajęcia z samoobrony.
Pod wieczór, gdy mielcarz wróciła do swojego pokoju dopiero zauważyła, że ma 30 nieodebranych połączeń i 25 wiadomości. Wszystkie były od komisarza Wolskiego. Ada postanowiła od razu oddzwonić do niego.
-No proszę ty jednak żyjesz. – Powiedział na przywitanie.
- Tak, żyję. Czyżby pan komisarz martwił się o swoją byłą stażystkę? – odpowiedziała ironicznie.
- No raczej. Czemu nie odbierałaś telefonu?
- Nie odbierałam telefonu, ponieważ nie mogłam. – Policjantka chciała ukryć fakt, iż jest już w Szczytnie.
- Nie mogłaś? Dlaczego? – Komisarz naciskał coraz bardziej.
- Nie mogłam i już. – Mielcarz zaczął irytować ton Maćka. Był on srogi, a ona jeszcze go nie słyszała.
- Nie wykręcisz się. Mów co znów zbroiłaś. – Wolski specjalnie podkreślił przedostatnie słowo.
- Znów? Dziękuje bardzo.  – Ada powiedziała oburzonym głosem. – Skoro tak bardzo ciebie interesuje dlaczego nie odbierałam telefonu to ci powiem. Nie odbierałam ponieważ byłam na zajęciach i nie było najmniejszych szans na rozmowy. – Odpowiedziała od niechcenia.
- Słucham? Od kiedy jesteś w Szczytnie i czym pojechałaś? – Wolskiemu ta wiadomość bardzo podniosła ciśnienie.
- Od 2 dni, autobusem. Dobra co chciałeś? Skoro dzwoniłeś tyle razy to musi być coś ważnego. – Ada postanowiła zmienić temat.
- Chciałem się umówić by odwieźć cię na przysięgę.
- No jak widzisz sama sobie poradziłam, przecież duża jestem.
Wolski zaśmiał się i dodał z przekąsem.
- Ale jeszcze mało wiesz o tym okrutnym świecie.
- Ja? No chyba panie komisarzu pan mało wie o tym okrutnym świecie.
- Ja? Nie. Ja bardzo dużo o nim wiem, gdyż jestem starszy i bardziej doświadczony.
- Może i pan jest starszy, ale ja jestem po psychologii.
- Oj tam, oj tam. Szczegółów się czepiasz.
- Nie proszę pana ja tylko stwierdzam fakt.
- Chwila moment od kiedy to my jesteśmy na pan/pani? – Maćka zaszokowało, gdy zdał sobie sprawę, iż jego była partnerka zwraca się do niego na pan.
- Yyy od teraz.- Policjanci porozmawiali jeszcze trochę i się rozłączyli.
Po 2 tygodniach przyszedł dzień „sądu ostatecznego”, czyli przydział do komend i rozdanie dyplomów. Do gabinetu rektora studenci wchodzili pojedynczo. Każdy kto stamtąd wychodził był bardzo  zadowolony z przydziału, lecz nikt nie został przydzielony na komendę Stołeczną.
Nadeszła kolej Ady. Policjantka niepewnie zapukała i po usłyszeniu standardowego „proszę” weszła niepewnym krokiem do pomieszczenia.
                                                                                         C.D.N.


  ****************************************************
            ************************************* 
Takk wiem notka totalnie denna,ale jakoś nie mogłam jej inaczej skleić. Musicie mi to wybaczyć. No i jest to ona rekordowa, gdyż jest najdłuższa. Następna notka jest w trakcie pisania. Może wyjdzie lepsza? Nie wiem, same to ocenicie. 
A i bardzo bym chciała podziękować za słowa wsparcia. Uwierzcie, że one bardzo dużo dla mnie znaczą. Jeszcze raz dziękuję i przepraszam. 
3majcie się  i do następnego.

niedziela, 6 maja 2012

Niestety...

Hej blogerki!
Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale w roli jasności niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejna notka z 2 poważnych powodów :
Pierwszy to ten że o godzinie 18:52 dostałam przykry telefon. Dokładniej telefon z informacją, iż mój wujek a dokładniej rodzony brat mojej mamy zmarł. Ten fakt przyciska mnie do pisania tekstów hip-hopowych (czym ostatnio się zajmuję), a nie pisaniem opowiadania w którym ma być dobrze (po części).
Drugi powód to taki, iż wiem doskonale co chcę napisać ale najzwyczajniej w świecie nie potrafię   tego obrać w odpowiednie słowa.
Przykro mi, postaram sie coś napisać, ale nie wiem kiedy to będzie. Bardzo was przepraszam.
3majcie się.