czwartek, 2 sierpnia 2012

Poznanie nowego szefa nie zawsze jest negatywnym zjawiskiem.


   Policjant był przystojny i wyższy od Maćka. A po jego posturze można wywnioskować, iż dużo ćwiczy przez co jest bardzo wysportowany. Oczy miał koloru oceanu a włosy o odcieniu  ciemny blond. Wszystko idealnie podkreślała śniada cera. Policjant uśmiechnął się słodko do Ady i się przedstawił.
- Witam, komisarz Tomasz Pisarski. W czym mogę pomóc.
- Witam starsza aspirant Ada Mielcarz. Szukam gabinetu inspektora generalnego Marcina Malickiego.
- A to proszę za mną, właśnie do niego szedłem. A mogę wiedzieć co panią tutaj sprowadza?
- Przydział.
- A to pani. No proszę, wiele o pani słyszałem, od komendy stołecznej.
- Tak, a mogę wiedzieć co dokładnie? – Ada dopytywała się komisarza idąc długim korytarzem
- Spokojnie , same superlatywy.
- Trudno mi w to uwierzyć.- Ada się zaśmiała. – Ale z pewnością jakieś negatywy.
- To zależy jak kto na to patrzy.
- Może pan to sprecyzować?
- Oczywiście.- Tomek uśmiechnął się uwodzicielsko. – Dla niektórych fakt iż kobieta jest silna i niezależna jest przeszkodą, wręcz problemem, lecz dla mnie są to cechy bardzo cenione wręcz nie zawahał bym się użyć tu słowa  pożądane.
- Zaskoczył mnie pan.
- Liczę, że pozytywnie?
- W rzeczy samej.
     Policjanci dotarli pod drzwi prowadzące do gabinetu inspektora generalnego.
Tomasz zapukał trzykrotnie, po usłyszeniu standardowego „Proszę” wszedł do gabinetu.
- Witam inspektorze.- Pisarski ciepło się przywitał.-
- Witam. Co cię do mnie sprowadza?- Inspektor zapytał przyjaznym tonem.
- Dwie sprawy. Pierwsza to taka, iż przyprowadziłem nowy nabytek, a druga to taka, iż potrzebuję nakazu prokuratury na wejście do mieszkania Krzysztofa Moczarskiego.
- Nowy nabytek mówisz? Pokaż mi go. – w tym momencie Ada z uśmiechem na twarzy weszła do gabinetu inspektora.
- Witam. – Marcin uśmiechnął się szeroko i wstał podając Adzie rękę przedstawiając się. – Marcin Malicki.
- Ada Mielcarz.- Policjantka podała rękę i odwzajemniła uśmiech.
- Tomek postaram się załatwić ten nakaz, ale nic nie obiecuję, gdyż prokuratura się boi z wiadomych względów.- Inspektor te słowa skierował w stronę policjanta. – A pani niech usiądzie. – Tomek wyszedł.
- Gdzie pani odbywała staż?
- W komendzie stołecznej, na wydziale kryminalnym.
- O świetnie. Jest to bardzo dobra i szanowana komenda.
- Zgadzam się w stu procentach.- Ada uśmiechnęła się co inspektor odwzajemnił.
- Dobrze, przejdźmy może do konkretów.
                                                                                   C.D.N.


**********************************************
         *******************************
                  *****************
Przepraszam was za tak długą  nieobecność i że notka taka krótka i denna, lecz nie miałam czasu nic dodawać. Postaram się teraz dodawać częściej notki, ale nic nie mogę obiecać. 
A tę notkę chcę zadedykować genialnym ludziom z kolonii, wraz z kierownikiem. Strasznie za wami tęsknię.
Buziaki i do następnego
3majcie się:***

piątek, 1 czerwca 2012

Nowe miejsce, nowi ludzie, nowe życie.

- Witam. - Ada uśmiechnęła się miło.
- Witam pani Ado. - Rektor odwzajemnił uśmiech. - Proszę usiąść. Słyszałem o ostatnich wydarzeniach. Jak się pani czuje? - Dziekan zapytała z wyraźną troską.
- Na dzień dzisiejszy wszystko dobrze. Dziękuje. Nie zapominajmy, że to w końcu ryzyko zawodowe,a policjantem jest się 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. O tym fakcie poinformowała pana inspektor Barska, nie mylę się prawda? - Ada podejrzliwie zapytała rektora.
- Nie myli się pani. Milo, iż jest pani w świetnym nastroju i nie zniechęciła się pani do policji kryminalnej.
- Policja kryminalna jest dla mnie zbyt ważna, aby przejmować się takimi błahostkami.
      Ada tą wypowiedzią kompletnie ścięła z nóg rektora.
- No proszę, bardzo rzadko spotykam się ze studentami tak pełnymi zapału.
- Mam rozumieć , iż należę do wymierającego powoli gatunku? - Mielcarz się zaśmiała.
- W rzeczy samej. - Mężczyzna odwzajemnił gest. - Dobrze, może przejdźmy do sedna sprawy. A więc została pani przydzielona do komendy głównej w Zamościu, oczywiście na wydział kryminalny. Doskonale zdaję sobie sprawę, ze to nie jest komenda stołeczna, lecz  niech mi pani wierzy tam  będzie pani lepiej w szczególności na starcie.
- A mogę wiedzieć co to znaczy " w  szczególności na starcie"? - Adę bardzo zdziwiło ostatnie zdanie rektora.
- Doskonale wiem jak było na starcie w komendzie stołecznej.
- O tym fakcie również doniosła panu inspektor Barska? - Bardziej stwierdziła niżeli zapytała w dodatku oburzonym głosem.
- Ymm, tak. - Rektor wyraźnie się zmieszał.
- Oczywiście. Nie zapominajmy, iż początki zawsze są trudne... Dobrze nie ważne, to zamknięty rozdział. Kiedy zaczynam w Zamościu?
   Nagle rozdzwonił się telefon Ady. Policjantka przeprosiła dziekana i odebrała.
- Nie mogę teraz rozmawiać.
- O a to niby czemu? - Maciek zapytał głosem przepełnionym żalu.
- Odezwę się później.
- Ada! - Maciek próbował zatrzymać starszą aspirant.
- Wolski odezwę się później. - Mielcarz rozłączyła się.
    Gdy Ada wypowiedziała ostatnie zdanie rektora  aż zamurowało.
- Utrzymuje panie kontakt z komisarzem Wolskim?
- yyy tak, a czy to coś złego?- Pytanie rektora kompletnie  Adę zbiło z pantałyku.
- Nie, oczywiście,że nie. Lecz bardzo mnie  to dziwi, gdyż myślałem, że państwo za sobą nie przepadacie, wręcz wzajemnie się nie tolerujecie.
- Jak widać był pan w błędzie. - Ada uśmiechnęła się.
- Po raz pierwszy mnie to cieszy. - Rektor odwzajemnił uśmiech i podał Adzie czerwoną teczkę z jej papierami. - Proszę o to pani dokumenty i życzę powodzenia.
- Dziękuję. Ada uśmiechnęła się i sięgnęła po teczkę. Następnie pożegnała się ciepło. Wychodząc z gabinetu dziekana  swoje kroki od razu skierowała w stronę akademika. Gdy znalazła się w swoim pokoju zabrała się za pakowanie wszystkich swoich rzeczy.
       Po 2-uch godzinach pracy Ada sprawdziła o której ma autobus do Zamościa. Okazało się, że zostało jej pół godziny do odjazdu autobusu.Szybko chwyciła za komórkę i zadzwoniła po taksówkę.
      Po 6-ścio godzinnej jeździe starsza aspirant znalazła się w komendzie głównej policji w Zamościu. Szła prosto przytulnym korytarzem, szukając drzwi na których by widniała tabliczka z napisem Inspektor generalny Marcin Malicki. W pewnym momencie napotkała na swej drodze przystojnego komisarza.


  *************************************************
                  ***********************************
                                    **************
Przepraszam za tak długą przerwę i że jest taka krótka, ale brak weny. Jak na razie nie będzie mnie na blogu, gdyż wyjeżdżam. Być może odzyskam wenę w Czechach, zobaczymy.
A i apeluję dziewczyny zacznijcie znów pisać.
Ps.: stara zasada nadal jest aktualna.
3majcie się i do następnego.

niedziela, 13 maja 2012

„Wszystko co dobre szybko się kończy”


Następnego ranka Ada wstała wyjątkowo wcześnie. Była godzina 5 rano, a Ada już szykowała śniadanie. Po piętnastu minutach zabrała talerz i poszła do swojego pokoju spokojnie skonsumować posiłek. Minęło pół godziny i Ada wyszła z pokoju by pozmywać naczynia. Podczas tej czynności do kuchni weszła zaspana Ewa.
- Hej, a ty co spać nie możesz?
- Hej. Jak widać.
- Aha. Okay. – Kalita się już rozbudziła, gdyż intuicja podpowiadała jej że z przyjaciółką dzieje się coś nie tak. – Mów mi wszystko co się dzieje ja na świętej spowiedzi.
- Nic się przed tobą nie ukryje. – Mielcarz uśmiechnęła się do przyjaciółki i wróciła do poprzedniej czynności.
- Żebyś wiedziała. – Dziennikarka odwzajemniła uśmiech. – A teraz mów co się dzieje.
- Oj nic, po prostu szkoda mi opuszczać Warszawę i Stołeczną. Żal mi jest tak po prostu zegnać ten zespół. Jak widać przywiązałam się do jednego miejsca i jednych ludzi.
- Ale wiesz, że jeszcze nie wszystko stracone, prawda? Przecież możesz zostać przydzielona na Stołeczną. Tylko została jeszcze przysięga.
- Nie przypominaj mi. –Mielcarz się zaśmiała.
- Okay. – Dziennikarka odwzajemniła gest i zabrała się do szykowania dla siebie śniadania.
Punkt dziewiąta trzydzieści zadzwonił telefon Ady. Aspirant sięgnęła do kieszeni i spojrzała na wyświetlacz i od razu na jej twarzy zawitał uśmiech po czym odebrała.
 - Słucham. – Mielcarz odezwała się nienaturalnie szczęśliwa.
- Cześć. A co ty taka szczęśliwa jesteś, co?
- Ja? Nie. Zdaje ci się.
- Tak ty i nic mi się nie zdaje. No gadaj co jest. Może i mnie uszczęśliwisz. Wiesz dzwonie do ciebie z nadzieją, że mi humorek poprawisz. – Ostatnie zdanie wypowiedział nienaturalnym głosem.
- Yhy. Dobra mów po co naprawdę dzwonisz.
 - Nie no, nie wierzysz mi?
- Nie.
- Szkoda. A tak w ogóle to kiedy jedziesz do Szczytna?
- Nie wiem, a czemu pytasz?
- A nie tak po prostu? Mam do ciebie taką wielką prośbę.
- No co to za prośba?
- Jak już wyjedziesz to nie zapomnij o swoim partnerze, dobrze?
- Oczywiście. – Ada odpowiedziała usiłując się nie roześmiać i szybko dodała. – Za takim wspaniałym partnerem nie da się nie tęsknić, a tym bardziej zapomnieć. – Tak bardzo chciała, aby to zdanie zabrzmiało ironicznie, lecz niestety to jej się nie udało.
- No proszę tak długo czekałem na te słowa. – Odpowiedział nieco weselszy.
- No widzisz i się doczekałeś. – Ada się zaśmiała.
- Tak. W końcu. – Maciek silnie zaakcentował ostatnie słowo.
- Ciesz się że w ogóle to przyznałam. – Odpowiedziała oburzonym głosem. A po chwili dodała. –Nie jednak wiesz ja to cofam.
- Nie możesz. – Powiedział z wyrzutem.
- Mogę i to właśnie robię. – Postanowiła się z nim troszkę podroczyć, gdyż wiedziała jak bardzo będzie jej tego brakować.
Porozmawiali jeszcze pół godziny i Ada zakończyła rozmowę, gdyż musiała zbierać się na autobus, lecz postanowiła nie wspominać o tym „drobnym” szczególe Wolskiemu.
Po trzygodzinnej jeździe, niestety nie obyło się bez korków na wylocie z Warszawy, dotarła do WSPol. Przez korki o mało co by się spóźniła na przysięgę. A w pośpiechu nie zdążyła się pożegnać z Ewą nawet telefonicznie.
Po zakończeniu przysięgi wszyscy wrócili do siebie i do akademika. Czekały ich jeszcze 2 tygodnie nużącej nauki i stres co do przydziału komendy w jakiej mieli pracować.
Następnego dnia o 8:15 Ada już pędziła na spotkanie wszystkich studentów z ostatniego roku, z inspektorem generalnym komendy głównej ze Szczytna na przyznanie stopnia starszego aspiranta.
Po dwugodzinnej „ceremonii” wszyscy gnali na zajęcia z samoobrony.
Pod wieczór, gdy mielcarz wróciła do swojego pokoju dopiero zauważyła, że ma 30 nieodebranych połączeń i 25 wiadomości. Wszystkie były od komisarza Wolskiego. Ada postanowiła od razu oddzwonić do niego.
-No proszę ty jednak żyjesz. – Powiedział na przywitanie.
- Tak, żyję. Czyżby pan komisarz martwił się o swoją byłą stażystkę? – odpowiedziała ironicznie.
- No raczej. Czemu nie odbierałaś telefonu?
- Nie odbierałam telefonu, ponieważ nie mogłam. – Policjantka chciała ukryć fakt, iż jest już w Szczytnie.
- Nie mogłaś? Dlaczego? – Komisarz naciskał coraz bardziej.
- Nie mogłam i już. – Mielcarz zaczął irytować ton Maćka. Był on srogi, a ona jeszcze go nie słyszała.
- Nie wykręcisz się. Mów co znów zbroiłaś. – Wolski specjalnie podkreślił przedostatnie słowo.
- Znów? Dziękuje bardzo.  – Ada powiedziała oburzonym głosem. – Skoro tak bardzo ciebie interesuje dlaczego nie odbierałam telefonu to ci powiem. Nie odbierałam ponieważ byłam na zajęciach i nie było najmniejszych szans na rozmowy. – Odpowiedziała od niechcenia.
- Słucham? Od kiedy jesteś w Szczytnie i czym pojechałaś? – Wolskiemu ta wiadomość bardzo podniosła ciśnienie.
- Od 2 dni, autobusem. Dobra co chciałeś? Skoro dzwoniłeś tyle razy to musi być coś ważnego. – Ada postanowiła zmienić temat.
- Chciałem się umówić by odwieźć cię na przysięgę.
- No jak widzisz sama sobie poradziłam, przecież duża jestem.
Wolski zaśmiał się i dodał z przekąsem.
- Ale jeszcze mało wiesz o tym okrutnym świecie.
- Ja? No chyba panie komisarzu pan mało wie o tym okrutnym świecie.
- Ja? Nie. Ja bardzo dużo o nim wiem, gdyż jestem starszy i bardziej doświadczony.
- Może i pan jest starszy, ale ja jestem po psychologii.
- Oj tam, oj tam. Szczegółów się czepiasz.
- Nie proszę pana ja tylko stwierdzam fakt.
- Chwila moment od kiedy to my jesteśmy na pan/pani? – Maćka zaszokowało, gdy zdał sobie sprawę, iż jego była partnerka zwraca się do niego na pan.
- Yyy od teraz.- Policjanci porozmawiali jeszcze trochę i się rozłączyli.
Po 2 tygodniach przyszedł dzień „sądu ostatecznego”, czyli przydział do komend i rozdanie dyplomów. Do gabinetu rektora studenci wchodzili pojedynczo. Każdy kto stamtąd wychodził był bardzo  zadowolony z przydziału, lecz nikt nie został przydzielony na komendę Stołeczną.
Nadeszła kolej Ady. Policjantka niepewnie zapukała i po usłyszeniu standardowego „proszę” weszła niepewnym krokiem do pomieszczenia.
                                                                                         C.D.N.


  ****************************************************
            ************************************* 
Takk wiem notka totalnie denna,ale jakoś nie mogłam jej inaczej skleić. Musicie mi to wybaczyć. No i jest to ona rekordowa, gdyż jest najdłuższa. Następna notka jest w trakcie pisania. Może wyjdzie lepsza? Nie wiem, same to ocenicie. 
A i bardzo bym chciała podziękować za słowa wsparcia. Uwierzcie, że one bardzo dużo dla mnie znaczą. Jeszcze raz dziękuję i przepraszam. 
3majcie się  i do następnego.

niedziela, 6 maja 2012

Niestety...

Hej blogerki!
Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale w roli jasności niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejna notka z 2 poważnych powodów :
Pierwszy to ten że o godzinie 18:52 dostałam przykry telefon. Dokładniej telefon z informacją, iż mój wujek a dokładniej rodzony brat mojej mamy zmarł. Ten fakt przyciska mnie do pisania tekstów hip-hopowych (czym ostatnio się zajmuję), a nie pisaniem opowiadania w którym ma być dobrze (po części).
Drugi powód to taki, iż wiem doskonale co chcę napisać ale najzwyczajniej w świecie nie potrafię   tego obrać w odpowiednie słowa.
Przykro mi, postaram sie coś napisać, ale nie wiem kiedy to będzie. Bardzo was przepraszam.
3majcie się.

środa, 25 kwietnia 2012

Czasem tak trudno ukryć prawdę...

       Kiedy wsiedli do suzuki Maciek nie mógł powstrzymać łobuzerskiego uśmiechu. Tak bardzo starał się nie pokazać Adzie co jest tego powodem, aż zapatrzył się w przednią szybę i zapomniał, że ma odwieźć Mielcarz do domu. Zdezorientowana aspirant przesyła komisarza wzrokiem i odezwała się.
- Ej, Wolski co jest? - Policjantka uśmiechnęła się słodko i pstryknęła przed oczami Maćka.
- Co? Nie, nic, nic. - Komisarz automatycznie oprzytomniał i odpowiedział wymijająco.
- Yyy, jasne już ci wierzę.
- Oj skończ już.
- Widzę, że komisarz nie ma dziś humoru. - Ada postanowiła się z nim troszkę podroczyć.
- Nie, już mam ... - Zaśmiał się.
- Tak, a co to był za przełom?
- Żaden przełom, hmm tylko jak by ci to powiedzieć żebyś to odpowiednio zrozumiała. - Odpowiedział z tajemniczym uśmiechem i nutką niepewności w głosie.
- No to mów prosto z mostu i po kolei. - Odparła zaciekawiona, czego nie miała zamiaru ukrywać.
- No dobrze. - Zaczął.- A więc faktycznie dziś nie miałem humoru, lecz dzięki tobie on powrócił. - Wolski odwrócił twarz w stronę siedzącej obok Ady i uśmiechną się słodko.
- Tak? A niby jak ja to uczyniłam? - Odwzajemniła uśmiech, którym chciała ukryć ciekawość, która "zżerała" ją od środka.
- Są tego dwie a nawet trzy główne przyczyny.
- To znaczy?
- Zaciekawiłem cie księżniczko?
- Nie. Po prostu chcę wiedzieć, żeby na przyszłość wiedzieć jak mam cie wyprowadzić z równowagi odwracając sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. - Szybko wymyśliła kłamstwo na poczekaniu.
- To ci się nie uda. - Zaśmiał się.
- Tak, a to niby dla czego?
- Niby dla tego, że po pierwsze widzę ciebie, po drugie już wyszłaś ze szpitala, a po trzecie i najważniejsze, tak ślicznie dziś wyglądasz, aż żałuję, że nie mieszkamy razem. A no i oczywiście nie pracujesz w takim stroju.- Odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem, którego nie zdołał powstrzymać.
- No nie wierzę. Pyskata stażystka ma na ciebie taki wpływ?  - Ada nie miała pojęcia co ma odpowiedzieć. - A za komplement bardzo dziękuje. 
- Bardzo proszę.
     Maciek dopiero teraz zauważył, że Ada ma ze sobą jakąś kopertę.
- A co to za koperta? - Komisarz wyraźnie się nią zaciekawił.
- A to ... z wynikami.. - zacięła się na chwilę, ale szybko dodała. - i z wypisem.
- O no proszę. Pokaż mi to. - Policyjnym okiem zauważył, że Mielcarz coś kręci.
- Nie ma mowy. - Aspirant z całego serca chciała ukryć przed Wolskim fakt, iż wyszła ze szpitala na własne żądanie.
- Tak, a co w takim razie ukrywasz przede mną?
- Nic, naprawdę. - Blondynka automatycznie się zmieszała tym, że Maciek ją rozszyfrował.
- Tak? A więc pokaż mi to. - Komisarz odpiął pas i wyrwał policjantce beżową kopertę.
- Nie no, Wolski. Tam nic nie ma.
        Policjant wyciągnął dokumenty byłej stażystki i zaczął je przeglądać. Nagle "dorwał" wypis, który bardzo dokładnie przeanalizował z nieciekawą miną. Gdy skończył studiować kwitek spojrzał na Mielcarz srogim wyrazem twarzy i przemówił.
- Kobieto czyś ty oszalała? - Wolski starał się nie krzyczeć na przyjaciółkę, lecz z trudem mu to wychodziło.
 - Ale o co tobie chodzi?  Bo ja nie mam bladego pojęcia.- Mielcarz udała, że nie wie o co chodzi dawnemu partnerowi.
- Ciekawe. A ten wypis to co?- Maciek powoli tracił kontrolę nad sobą.
 - Nic. I nie wrzeszcz na mnie. - Teraz to ona podniosła ton głosu.
 - Ciekawe jak mam na ciebie nie krzyczeć, jak ty takie numery odstawiasz. - Maciek już się odrobinę uspokoił.
 - No, tylko, że moje wyniki są prawidłowe  i nie było potrzeby, abym tam dłużej została. - Ada zaczęła się tłumaczyć.
 - Skoro jak twierdzisz są prawidłowe, to dla czego Albiński chciał ciebie jeszcze zostawić na obserwacji?
 - O matko. Nie chce mi się tego tłumaczyć.
 - A może nie masz wytłumaczenia, co?
- Mam, ale i tak byś w nie, nie uwierzył.
 - No to powiedz, to osądzę.
 - Nie ma mowy. - Mielcarz się wyraźnie oburzyła.
         W tym momencie ze szpitala wybiegła pani Aneta, pielęgniarka dzięki której Ada się dowiedziała o wszystkim. Podbiegła do suzuki i zapukała w szybę od strony Mielcarz. Policjantka odwróciła się i z uśmiechem na twarzy otworzyła szybę.
- Dobrze, że pani jeszcze nie odjechała.
- A co, jednak powinna wrócić na oddział i nie powinna była się wypisywać na własne żądanie? - Maciek wtrącił się do rozmowy.   
- Nie. Pani Ada zapomniała dowodu osobistego. A co do wypisu, to bardzo dobrze zrobiła. Po za tym sama jej to doradziłam. - Pielęgniarka oddała własność Adzie i uśmiechnęła się ironicznie do Wolskiego.
 - hmm, a to niby dla czego bardzo dobrze zrobiła wypisując się szpitala? - Maciek nie dawał za wygraną i odwzajemnił ironiczny uśmiech pielęgniarki.
- Niby dla tego, że Albiński chciał ją zostawić do czasu puki się z nim nie umówi.
- Słucham? - Maćka wyraźnie zatkało. Aneta widząc jego minę wyjaśniła mu całą sytuację i się pożegnała. Ada nie wytrzymała i naskoczyła  na niego.
- Musiałeś drążyć ten temat, prawda? - Nawet nie miała zamiary ukrywać złości, która ją wypełniała.
- Tak, musiałem. A nawiasem mówiąc to niezła świnia z tego doktorka.
- Nie ważne. Jedziemy? - Ada zmieniła temat.
- Tak jedziemy. Chyba już wystarczająco tu stoimy. - Wolski uśmiechną się, co aspirant odwzajemniła. I ruszyli w kierunku osiedla Ady.
                                                                                                                                C.D.N

***************************************
         ***************************
                       ************
Przepraszaaaam. Wiem notka miała być 9-tego, ale kilka rzeczy mi się spie*szyło  i niestety nie byłam w stanie napisać ani jednego słowa. Obiecuje nie zostawiać bloga na tak długi okres no chyba, że mnie zmusicie.

Ps.: Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? A i jeszcze jedno wprowadzam zasadę: jeżeli nie będzie przynajmniej  9 komentarzy pod każdą z kolei notką, to następnej nie będzie.
3majcie się. :***

niedziela, 8 kwietnia 2012

Bo w życiu trzeba czasem być nieugiętym...

                Wyciągając niebieską sukienkę Ada aż jęknęła. Zajrzała głębiej... i wyciągnęła czarne, 12cm szpilki i w tym właśnie momencie miała szczerą ochotę zabić Ewkę. Aspirant ciężko westchnęła i nałożyła na siebie to co znalazła w torbie. Do bocznej kieszeni chciała schować kosmetyczkę, ale było już tam jakieś pudełko. Wyciągnęła je i otworzyła w środku była prześliczna kolia i kolczyki z bransoletką do kompletu.  Do biżuterii była dołączona jeszcze karteczka, a na niej napisane :

              "Będzie idealnie pasowała do stroju no i oczywiście do Ciebie. I nawet nie myśl o tym, że mnie zabijesz za ubrania jakie wybrałam. 
                                                                                                             Całuski
                                                                                                                   Ewa"
Mielcarz się uśmiechnęła i powiedziała do siebie
-  Ojj Ewa, Ewa.
            Po wyjściu z łazienki Ada od razu swoje kroki skierowała do pokoju lekarskiego. Zapukała i pewnym krokiem weszła do pomieszczenia.
- Witam panie doktorze. - Policjantka przywitała się sucho.
- O witam pani Ado. - Medyk uśmiechną się czuło. - A co pani tutaj robi? - zapytał nie ukrywając silnej ciekawości.
- O tuż sprowadza mnie do pana jedna bardzo ważna sprawa. - Mielcarz wciąż mówiła silnym i surowym głosem.
- A mianowicie? - Medyk znaczą się niepokoić.
- A mianowicie o wypis.
- Jaki wypis? - Albiński udał, że nie wie o co jej chodzi.
- Ciekawe... o mój wypis, doktorze. - Ada twardo stała przy swoim. - Nie uważa, pan, że powinnam wu=yjść już dawno?
- Nie, nie powinna pani. - W tym momencie lekarz się zupełnie zmieszał.- Przecież już to tłumaczyłem. Musimy powtórzyć badania.
- Ymm no tak oczywiście. Powtórzyć wyniki.- Ada udała zamyśloną. - Wyniki, które są prawidłowe. Ciekawe, nie uważa pan?
- Ale o czym pani mówi? - Medykowi wyraźnie ciśnienie skoczyło do góry.
- O tym, że jeżeli nie wypuści mnie pan w tym momencie do domu, to wyjdę na własne żądanie. Z tą tylko różnicą, ze w tedy złożę na pana doniesienie do ministerstwa zdrowia.
- Nikt pani stąd nie wypuści. - Albiński powiedział drwiącym głosem.
- A wiec niech liczy się pan z konsekwencjami swoich czynów. Żegnam. - Ada mówiła tak pewnie i twardo, że lekarz był przerażony. Wychodząc trzasnęła drzwiami i udała się w kierunku recepcji po wypis. Spotkała tam pielęgniarkę, która jej  powiedziała o wszystkim. Mielcarz bez problemu otrzymała wypis i ciepło pożegnała sie z recepcjonistkami, no i oczywiście jak się dowiedziała z panią Anetą.
           Wychodząc ze szpitala w głównych drzwiach minęła się z nikim innym jak z Maćkiem.
- Hej, a co ty tutaj robisz? - Zapytała oszołomiona.
- No hej, to pytanie to raczej ja powinienem zadać tobie, nie uważasz? - zaśmiał się odpowiadając pytaniem na pytanie.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - Udała obrażoną księżniczkę. 
- No, a co ja niby mógłbym tu robić, pomyśl księżniczko. - Skrzyżował ręce na piersi i powiedział z pełną powagą.
- No nie wiem, dużo rzeczy.
- No chyba nie. - Znów się zaśmiał. 
- I coś mi się wydaj, że to ja Ciebie powinienem przesłuchiwać, a nie ty mnie, prawda? - Uniósł brwi do góry i próbował powstrzymać śmiech.
- Ale ja kompletnie nie mam pojęcia o co tobie komisarzu chodzi. -  Postanowiła się z nim podroczyć.  
- Nie wiesz, a to ciekawe. - Udał śmiertelnie poważnego.
- Oj no dobra wypuścili mnie już więc zbieram się do domu. - Nie miała pojęcia jak ma o tym wszystkim powiedzieć  Wolskiemu, wiec postanowiła zachować dla siebie ten "drobny szczegół".
- Tak szybko zmienili zdanie? - zaczną się zastanawiać  czy to jest mozliwe.
- Szybko?Ty chyba musisz dilera zmienić.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Ja jestem czysty. - Udał oburzonego i zrobił minę pięcioletniego chłopca.
- Ta. Dobra nie ważne. Zmykam. Na razie.
- Ej, Ty chyba oszalałaś!
- Ale w sensie, że...
        Maciek szybko złapał za torbę Ady i mocno ją przytulił na powitanie.

- W sensie, ze nigdzie nie pójdziesz. Be zemnie, oczywiście. - Uśmiechną się łobuzersko.
- Oczywiście. - Odwzajemniła uśmiech.
          Oboje ruszyli w stronę samochodu. Adzie udało się podczas drogi przez parking oszukać Maćka z tym wypisem. Lecz najgorsze było w Suzuki.
                                                                                                                      C.D.N



****************************************************************
               **********************************************
                                     **********************

Notka dedykowana dla Krzyśka P., ponieważ bardzo mnie wspiera i pociesza jak nikt inny. Jutro NN. 

wtorek, 3 kwietnia 2012

Dobra nie wytrzymałam ....

Dobra nie wytrzymam dłużej jednak WRACAM na bloga choćbym miała płakać z bólu przy pisaniu kolejnych postów (tak jak było to przy ostatniej notce), ale dobra zbyt mocno mi zależy na pisaniu. Mam dość przytłaczającej mnie rzeczywistości, ale w życiu bywa różnie raz kwadratowo, a raz podłużnie ale najważniejsze jest by stawiać czoło przeciwnościom losu i przez życie iść z podniesioną głową. Wiadomo notki będą o wiele wolniej dodawane, ale rozumiecie - ręka. Niestety nadal nie wiem co mi jest, lekarze tak samo, a  to już miesiąc :c. Jak zaczęłam leczyć się na własna rękę i odstawiłam leki od lekarzy to jest poprawa dzięki, której jestem w stanie pisać choć nie z zawrotną prędkością, ale to już coś, prawda?
Dobra nie ważne nie powinnam sie tak rozpisywać ale ostatnio nie mam komu się tak szczerze wygadać.
Okey już kończę nie bd was już zanudzać.
3 majcie się i  Do następnego.