niedziela, 8 kwietnia 2012

Bo w życiu trzeba czasem być nieugiętym...

                Wyciągając niebieską sukienkę Ada aż jęknęła. Zajrzała głębiej... i wyciągnęła czarne, 12cm szpilki i w tym właśnie momencie miała szczerą ochotę zabić Ewkę. Aspirant ciężko westchnęła i nałożyła na siebie to co znalazła w torbie. Do bocznej kieszeni chciała schować kosmetyczkę, ale było już tam jakieś pudełko. Wyciągnęła je i otworzyła w środku była prześliczna kolia i kolczyki z bransoletką do kompletu.  Do biżuterii była dołączona jeszcze karteczka, a na niej napisane :

              "Będzie idealnie pasowała do stroju no i oczywiście do Ciebie. I nawet nie myśl o tym, że mnie zabijesz za ubrania jakie wybrałam. 
                                                                                                             Całuski
                                                                                                                   Ewa"
Mielcarz się uśmiechnęła i powiedziała do siebie
-  Ojj Ewa, Ewa.
            Po wyjściu z łazienki Ada od razu swoje kroki skierowała do pokoju lekarskiego. Zapukała i pewnym krokiem weszła do pomieszczenia.
- Witam panie doktorze. - Policjantka przywitała się sucho.
- O witam pani Ado. - Medyk uśmiechną się czuło. - A co pani tutaj robi? - zapytał nie ukrywając silnej ciekawości.
- O tuż sprowadza mnie do pana jedna bardzo ważna sprawa. - Mielcarz wciąż mówiła silnym i surowym głosem.
- A mianowicie? - Medyk znaczą się niepokoić.
- A mianowicie o wypis.
- Jaki wypis? - Albiński udał, że nie wie o co jej chodzi.
- Ciekawe... o mój wypis, doktorze. - Ada twardo stała przy swoim. - Nie uważa, pan, że powinnam wu=yjść już dawno?
- Nie, nie powinna pani. - W tym momencie lekarz się zupełnie zmieszał.- Przecież już to tłumaczyłem. Musimy powtórzyć badania.
- Ymm no tak oczywiście. Powtórzyć wyniki.- Ada udała zamyśloną. - Wyniki, które są prawidłowe. Ciekawe, nie uważa pan?
- Ale o czym pani mówi? - Medykowi wyraźnie ciśnienie skoczyło do góry.
- O tym, że jeżeli nie wypuści mnie pan w tym momencie do domu, to wyjdę na własne żądanie. Z tą tylko różnicą, ze w tedy złożę na pana doniesienie do ministerstwa zdrowia.
- Nikt pani stąd nie wypuści. - Albiński powiedział drwiącym głosem.
- A wiec niech liczy się pan z konsekwencjami swoich czynów. Żegnam. - Ada mówiła tak pewnie i twardo, że lekarz był przerażony. Wychodząc trzasnęła drzwiami i udała się w kierunku recepcji po wypis. Spotkała tam pielęgniarkę, która jej  powiedziała o wszystkim. Mielcarz bez problemu otrzymała wypis i ciepło pożegnała sie z recepcjonistkami, no i oczywiście jak się dowiedziała z panią Anetą.
           Wychodząc ze szpitala w głównych drzwiach minęła się z nikim innym jak z Maćkiem.
- Hej, a co ty tutaj robisz? - Zapytała oszołomiona.
- No hej, to pytanie to raczej ja powinienem zadać tobie, nie uważasz? - zaśmiał się odpowiadając pytaniem na pytanie.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - Udała obrażoną księżniczkę. 
- No, a co ja niby mógłbym tu robić, pomyśl księżniczko. - Skrzyżował ręce na piersi i powiedział z pełną powagą.
- No nie wiem, dużo rzeczy.
- No chyba nie. - Znów się zaśmiał. 
- I coś mi się wydaj, że to ja Ciebie powinienem przesłuchiwać, a nie ty mnie, prawda? - Uniósł brwi do góry i próbował powstrzymać śmiech.
- Ale ja kompletnie nie mam pojęcia o co tobie komisarzu chodzi. -  Postanowiła się z nim podroczyć.  
- Nie wiesz, a to ciekawe. - Udał śmiertelnie poważnego.
- Oj no dobra wypuścili mnie już więc zbieram się do domu. - Nie miała pojęcia jak ma o tym wszystkim powiedzieć  Wolskiemu, wiec postanowiła zachować dla siebie ten "drobny szczegół".
- Tak szybko zmienili zdanie? - zaczną się zastanawiać  czy to jest mozliwe.
- Szybko?Ty chyba musisz dilera zmienić.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Ja jestem czysty. - Udał oburzonego i zrobił minę pięcioletniego chłopca.
- Ta. Dobra nie ważne. Zmykam. Na razie.
- Ej, Ty chyba oszalałaś!
- Ale w sensie, że...
        Maciek szybko złapał za torbę Ady i mocno ją przytulił na powitanie.

- W sensie, ze nigdzie nie pójdziesz. Be zemnie, oczywiście. - Uśmiechną się łobuzersko.
- Oczywiście. - Odwzajemniła uśmiech.
          Oboje ruszyli w stronę samochodu. Adzie udało się podczas drogi przez parking oszukać Maćka z tym wypisem. Lecz najgorsze było w Suzuki.
                                                                                                                      C.D.N



****************************************************************
               **********************************************
                                     **********************

Notka dedykowana dla Krzyśka P., ponieważ bardzo mnie wspiera i pociesza jak nikt inny. Jutro NN. 

6 komentarzy:

  1. Co takiego było w Suzuki, hmm ? Mam nadzieję, że nie dasz nam długo czekać :)) Bardzo podobał mi się ten rozdział. Ten Albiński od początku działał mi na nerwy. Psychiczny człowiek. Ale na szczęście Ada już wyszła z tego szpitala ;)
    agusia

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie nasza Ada opuściła szpital:) już nie mogłam się tego doczekać:))ten doktor mnie denerwował:) Ale oczywiście jestem bardzo ciekawa co takiego wydarzyło się w suzuki:)) Czekam niecierpliwie na nn:) U mnie najprawdopodobniej będzie jutro:) Pozdrawiam serdecznie:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!!!! Notka genialna :D Pisz szybko cd :>
    Mogłabyś zmienić czcionkę?
    3maaaj się :D
    Ewelina ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka świetna. Nie trzymaj nas tak długo w niepewności. Co jest w tym suzuki? Pisz szybko cd.
    A i życzę wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. noo dziewczyno super notka:) pisz dalej! ;D

    kamyczek;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super notka, a końcówka i tekst, że nigdzie nie pójdzie beze mnie- świetny! No i oczywiście dialog, z ja jestem czysty również wymiata :) Pozdrawiam ;* Beata z http://historia-nowej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń